Jak co roku wybrałem się zweryfikować postępy w tak zwanej „rewitalizacji” Nadodrza. Dzielnica ta ma szczęście oraz nieszczęście w jednym. Jej szczęście polega na tym, iż jako jedno z nielicznych miejsc we Wrocławiu nie została zrównana z ziemią w czasie walk pod koniec II wojny światowej. Jej nieszczęście to cała reszta. Brud, ubóstwo, alkoholizm, dewastacje, brak opieki. Zdjęcia wyglądają rozpaczliwie. Jestem tam co roku, zwykle tylko raz ponieważ więcej nie daję rady. Wiem i doceniam, że są pojedyncze miejsca (kamienice) nabierające świeżości i uroku po remoncie. To kropla w morzu potrzeb. Bez konkretnego planu i bardzo szybkiego i skutecznego działania nie zmieni się nic. Dowód? Choćby kamienice, których elewacje wyremontowano 8-10 lat temu. W zasadzie zrównały w dół do całej reszty. Są brudne, zapaskudzone, „nadodrzańskie”. Zapraszam do galerii.













































Komentarze